Rok po
wydaniu niedostępnego już dzisiaj albumu „Bez nerwów, bez złudzeń” nadszedł
moment na legalny debiut reprezentanta Alkopoligamii Kuby Knapa. Cóż można
powiedzieć o tym albumie? Olbrzymi progres na przestrzeni roku dało wyczuć się
już na Młodych Wilkach Popkillera, w międzyczasie Kuba zdążył nagrać dwie płyty
i mnóstwo gościnek z czego zdecydowana większość jeszcze się nie ukazała. Przy
okazji Polska jest spragniona laidbacku, bo przez te wszystkie lata, mimo wielu
ewolucji naszego rodzimego rapu wciąż brakowało w Polsce prekursora tego
odłamu, często na siłę wyróżnienie te przypisywano Beat Squadowi.
Dziś już
oczywiste stało się, że niczym równanie 2+2=4 definicja polski rap + laidback
musi równać się Kuba Knap. Single udostępnione przedpremierowo utwierdziły mnie
w przekonaniu, że jest na co czekać i warto wydać te 50zł z wysyłką na preorder
(zresztą przy limitowanym nakładzie wiadomo, że to inwestycja zwrotna). Kawałki
okraszone w klimacie jointów, piwa, kaca, wódy i luźnych refleksji przeciągają się
maksymalnie dzięki czemu mamy możliwość odprężać się przy tej produkcji przez
blisko 80minut. Można Kubie zarzucić monotematyczność, ale czego mieliśmy
spodziewać się po tej produkcji? Utwory są do siebie zbliżone, lecz cała płyta
nie jest luźnym zbiorem singli, tylko dobrze ubranym i wyróżniającym się w
tłumie produktem. Leniwe snucie się po albumie to nie tylko szukanie
poprzedniego wieczoru próbując dowiedzieć się co się działo będąc zbyt
dziabniętym, czy obserwowanie od stóp do głów panien na które czasami trafiamy
na imprezach. Dostajemy też zbiór gorzkich przemyśleń, które skłaniają nas do
wyciągnięcia rozmaitych wniosków. „Lecę, chwila, spadam” to album doprecyzowany
pod każdym względem.
Mhm
Cieszy mnie fakt, że Kuba Knap sięgnął również po bity innych
producentów. Skurwiel trzymający dosłownie głowę w chmurach, który według Mesa ma
tak odrębny lot, że musi sam sobie klepać bity udowodnił, że na produkcjach
soDrumatica, PTK, Szoguna czy Wrotasa radzi sobie jeszcze lepiej (chociaż nie
zabrakło też i bitów samego autora). Produkcję znajdujące się na płycie na
pewno nie wrzucimy do jednego wora z innymi polskimi bitami, gdyż starannie
dobrane definiują swoisty kanion dobrze doprecyzowanego albumu. Takich
producentów jak Wrotas, DFJ czy Szejd nie usłyszymy na wielu albumach, jednak
udowadniają oni tak jak LucriCausa na debiucie Kękę, że przy produkcjach nie
ważna jest ksywa. Z drugiej strony możemy usłyszeć w aż 7 minutowym numerze
„Pierdolę Was, piję browar” bit soDrumatica, który kolejny raz udowodnił, że
wszechstronność nie jest mu obca i obecnie jest on najlepszym producentem w
Polsce.
Nie ma szans
Ilość gości na „Lecę, chwila, spadam” jest spora, jednak
po rozłożeniu ich na poszczególne numery nie odbierają oni jednak pałeczki
autorowi, z którą biegnie on aż do samej mety.. Wszyscy goście pochodzą
właściwie z otoczenia Kuby, nie ma więc mowy o zapraszaniu innych pod
publiczkę. Jeżeli chodzi o poziom poszczególnych zwrotek z pewnością możemy
wyróżnić będącego w formie Kubana, kolejnego Młodego Wilka Popkillera w
otoczeniu znanego jako Zioło aka Zioło czy Mesa. Świetny efekt sprawiają
rozmaite urozmaicenia związane z dodatkowymi wokalami w refrenach Emila G czy
Dzieciaka oraz talkbox Głośnego.
Też chciałbym to wiedzieć feat. Kuban
Uwielbiam promocję Alkopoligamii. Bez zbędnych słownych
zapowiedzi w ciągu tygodnia jesteśmy bombardowani garściami informacji, dzięki
czemu nasza wiedza na temat planów wydawniczych ulega zmianie i jednocześnie
zmieniamy nasze priorytety odnośnie tego na jakie preordery przeznaczymy bilon
ze skarbonki. Do tego niekonwencjonalne
teledyski z pewnością dobrze wpłynęły na promocję płyty. Z dnia na dzień, z
odsłuch na odsłuch coraz mniej dziwi mnie debiut na trzeciej pozycji
zestawienia Olis ( i to w najgorętszym wydawniczym momencie, premiera w lipcu
dałaby pewnie jedynkę). Podobnie było z Kękę, co nie? Tak, tak, tutaj też mamy
do czynienia z genialnym debiutem – póki co można zaryzykować stwierdzenie, że
debiutu roku. 80minut? Chcę więcej.
Ta recenzja mojego autorstwa początkowo ukazała się na
portalu HHZone. Po miesiącu od publikacji udostępniam ją również na Rap News.
Artur Rychlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz