13.07.2014

Podsumowanie pierwszej połowy 2014roku.



Właśnie się zorientowałem, że skoro mamy już lipiec, to połowa 2014 roku jest już za nami. Czas może na jakieś podsumowanie? Tym razem nie w formie statystycznej, tekst pisany jest na setkę, przy odłączonym Internecie, nie zamierzam sprawdzać informacji dla potwierdzenia ich rzetelności. Co przyniosła nam pierwsza połowa tego roku?


„Ale to już było i nie wróci więcej” – też macie wrażenie, że ten rok jest rokiem zmian? Co prawda ta teoria przejawiła się już w 2012roku gdy doszukując się płyty roku można było stawiać na Bisza lub Zeusa, lecz gracze będący wówczas na scenie od lat mieli łatwiej. Dzisiaj najczęściej pojawia się stwierdzenie, że ten rok będzie należał do Queby, Kubana lub Deysa. Mowa o trzech nielegalach, a faktem jest, że wrześniowy Olis będzie zdominowany przez polski rap. Bez cienia wątpliwości, myślę, że rekordowe 13 pozycji może zostać pobite. Włodi, RPS/WHR, Kaczor, Pawbeats, Onar, Borixon, Miuosh, Alibaba – prosiłbym bez hejtu, spójrzcie obiektywnie... Te płyty będą w pierwszej dziesiątce, to jest fakt nie do podważenia. Osobiście liczę jeszcze na Kościeya. Zmiany są też widoczne jeśli chodzi o wybory wytwórni. Generalnie cieszy mnie fakt, że coraz więcej raperów idzie drogą wspomnianą przez Palucha i wydaję płyty samodzielnie. Jeżeli zrobią to dobrze to i kieszeń powinna być bardziej zadowolona. Przykładem jest płyta Lukasyno, która wkrótce się ukaże niezależnie nakładem Persona Non Grata podobnie jak np. płyty innego Białostoczanina Bezczela, który wydaję nakładem Proformy, chociaż jak dla mnie jedyną informacją przejawiającą ten fakt, jest napis na pudełku, bo stojąc z boku nie idzie oprzeć się wrażeniu, że całość to robota Step Records. „Ale to już było...” przejawia się też chociażby w przypadku Wdowy, która zakończyła współpracę z Alkopoligamią czy z Te-Trisem, który opuścił szeregi Aptaunu. Pamiętacie klątwę Aptaunu? Uwierzyłem w nią dopiero w tym roku, który póki co jest słaby w ich wykonaniu. Pomijając fakt, że ich kanał na youtube nie generuję zbyt dużej liczby subskrypcji co przekłada się na wyświetlenia nie rozumiem jak tak słabo mogła przyjąć się płyta Żyta i Enzu „Letarg / Przebudzenie”. Nakład ściśle limitowany powinien rozejść się w preorderze a tak nie było. Po premierze też o albumie nikt nie wspominał. Podobnie było z odbiorem płyty Peerzeta. Mam nadzieję, że B.O.K. przełamię tą niemoc, bo stwierdzając po pierwszym singlu materiał na pewno będzie prima sort.  Ponadto Step Records zakończyło współpracę z Vieniem, Pelsonem i Onarem. Kilka powrotów, kilku nowych graczy i nikt nie odszedł na emeryturę. Dlaczego jednak miałby ktoś odejść, skąd u nas utwierdzenie, że raper niczym piłkarz po trzydziestce musi schować mikrofon do pudełka?

2014 rok definiują póki co mocne single. W 2013roku dobre single potrafiły zabić odbiór płyty, bo wielu po jednym numerze spodziewał się płyty roku ( wyjątkiem było „Nie banglasz” Tedego), ale chociaż każdy już zapomniał i nie jeden by się dzisiaj nie przyznał to pozwolę sobie wam przypomnieć, że „internety szalały” gdy po premierze PPS Miuosha wrzucono zapowiedź wspólnej płyty jego i Onara. Fragment bitu Eljota był właśnie takim przejawem, po którym fani liczyli na dużo więcej. A w tym roku? Udostępniony właśnie klip do numeru „Euforia” z nadchodzącej płyty Pawbeatsa możemy stawiać w pierwszym rzędzie doszukując się argumentów świadczących o mocy singli. Liczę nawet, że numer spotka się z odbiorem radiowym, chociaż śmieszy mnie ten biznes, gdy działa tak, że promowane są tam nazwiska a nie numery. Nowa twarz musi sama się pokazać, a nikt wcześniej nie dostrzeże muzyki. Jestem jednak spokojny, że Pawbeatsowi sodówka nie uderzy do głowy czy też mówiąc kolokwialnie nie odjebie mu tak jak koledze po fachu Donatanowi. Jak by nie patrzeć jego muzyka odegrała dużą role już lata temu gdy pierwszą edycję Mam Talent wygrywała ekipa dwóch gimnastyków (Melkart ???). Teledyski to coraz częściej już prawdziwe dzieła sztuki co można sprawdzić oglądając np. klipy Mesa, „Mhm” Kuby Knapa, „Wiem co stracę” Bonsona, „Jurodiwy” B.O.K., „Jesteśmy wszędzie” JWP, „Bliznę” VNM’a czy „Niesiemy dla Was bombę” Gurala. Spada oglądalność teledysków, statystyczna poprzeczka wisi już dużo niżej niż rok temu o tej porze. Dwa lata temu spirala oglądalności rozpoczęła się dopiero przy premierze Równonocy oraz filmu „Jesteś Bogiem”, więc w porze letniej jeszcze nie dostrzegaliśmy tego zjawiska. Polskie teledyski mają też to do siebie, że w zasadzie promowane są tylko przez najbliższe otoczenie. Reasumując jeśli klip wrzuca np. Sobota to mało kto poza raperami ze Szczecina udostępnia ten teledysk. W tym roku z tego schematu wyłamały się trzy klipy. Obserwując wszystkich, by na Rap News informować was na bieżąco można było dostrzec, że wspomniane już „Niesiemy dla was bombę”, „Pomóż mi wstać” Sitka i „Dirty Diana” Popka były udostępniane przez wszystkich i komentowane przez wszystkie odłamy środowiska naszej sceny. Chyba o to chodzi co nie?

Popularne było swego czasu stwierdzenie, że raperów jest więcej niż słuchaczy. Można stwierdzić, że ta sytuacja się zmienia, bo obecnie wszystko zmierza do tego, że więcej mamy już wytwórni niż słuchaczy. Ile może być tych „świeżych, aspirujących, stawiających na młodych kotów z łapanki początkujących labeli”? Mi osobiście wystarczyły by trzy, które robią najlepszą robotę – ¾ UDGS, Vibe2Nes i agencja Onest Promo. Byłoby pięknie. Falstart roku już dzisiaj zaliczam wytwórni (?) High Time. Fajna akcja promocyjna na wstępie, klipy co niedzielę i cisza. Zero info, Uszer odszedł, Primore Cru odpadli, Leh też nowości wrzuca na swój kanał. Komiczna sytuacja.

Nawiązując do labeli pierwsza połowa tego roku utwierdziła mnie też w przekonaniu, że UrbanRec jeśli bierze się za promocję albumu hip-hopowego, który na trackliście nie ma numeru, który ma hulać w radiu to ta promocja jest bardzo słaba. Spinache, który stworzył ciekawy album był słabo promowany, Kasia Glinka w klipie aż tyle nie da, podobnie sytuacja ma się z Jodsenem i Shotem. Akcja z wycofaniem z dystrybucji przez sampel płyty Emena świadczy tylko o charakterystycznym „robieniu roby na łapu-capu” wrocławian. Cieszy mnie fakt, że następne solo 2stego ukaże się w Prosto, czekam jeszcze na zmianę wytwórni Gedza.

Dobrego beefu w Polsce chyba już się nie doczekam. Popularne wcześniej „odpowiem mu raz, żeby się odegrać, ale więcej nim się nie będę zajmował” zostało zastąpione przez całkowite olewanie tematu. Natomiast słownych zaczepek, czy to w pojedynczych numerach, na facebooku albo na koszulkach w klipie było sporo. Wniosek jaki z tego wyciągnąłem jest jeden. Śmieszność. Ciężko mi się do tego odnieść. Bo skoro połowa sceny mówi o tym, że jak się ma coś do kogo to trzeba o tym mówić dosłownie, w momencie gdy obrywa im się w jakimś wywiadzie dąsa się o to, że siany jest ferment koło się zamyka. To mówić czy nie mówić? Bo w sytuacji gdy powie się o danej sytuacji nie wymieniając ksywy to ci sami raperzy stwierdzą, że ktoś nie ma odwagi powiedzieć o kim mowa.

2014 rok pokazuje też nam, że rap w Polsce już dawno przestał raczkować, przetrwał cięższe lata i ma się dobrze. Płyty wydawane na piętnastolecie działań Prosto i donGURALesko o tym świadczą.

2014 rok rozpoczął się leniwie, gdy każdy osłuchiwał się jeszcze z mocnymi grudniowymi pozycjami, który przyniósł nam dwie platyny (CBM, LŻD), niekonwencjonalne „X przykazań”, „Płytę roku” i oczywiście „Za młodzi na Heroda” Rasmentalism, ale ukazało się jednak kilka ciekawych albumów które  muszę chociażby wymienić. „Ostatni Sarmata” Abla (upierając się na poprawną polszczyznę Abela), „#kurt_rolson” Tedego (chociaż Elliminati jest moim zdaniem lepsze), „Trzeba było zostać dresiarzem” Mesa, „Lecę, chwila, spadam” Kuby Knapa czy „Loco Tranquilo” Vixena.

Pozwolę sobie też wspomnieć o patronatach Rap News: „Deptak wartości” Fav’a, „Lepsze jutro” Grosika, „Chi” Eldo, „N.E.O.” Pięć Dwa, „Na pewno warto” Czeskiego, „#2 Fly or die” High End’u, „I live for the funk” Bogusia, „Sen koszmarny” Hasta, „Jak zwykle o tym samym” Frankiego i „Detoxie” Big Up Crew.


W taką stronę chyba pójdę po zakończeniu działalności Rap News. Szczegóły wkrótce.

A wam co najbardziej utkwiło w pamięci przez te sześć miesięcy?



Artur Rychlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz